Autor: Olga Woźniak
Masz ochotę napić się piwa, zjeść czekoladę, spać do południa? Nienawidzisz gimnastyki, za to kochasz pizzę? Pomogę ci
UWAGA! TEN ARTYKUŁ PRZEKAZUJE TREŚCI WYSOCE NIEPEDAGOGICZNE! DO CZYTANIA PO GODZ. 22
Siedzący obok facet otwierał drugą butelkę wina, a jego narzeczona od dziesięciu minut nerwowo ciągnęła go za rękaw: - Kochanie, może wystarczy? – przekonywała rozpaczliwym szeptem. – To ci na pewno zaszkodzi.– Chcesz, żebym umarł na zawał? – rzucił w jej kierunku o kilkanaście decybeli za głośno. – Wino jest dobre na serce! – podzielił się z kelnerem swoją wiedzą. – W gazecie pisali.
W ten oto sposób, siedząc w kawiarnianym ogródku w jednym z wakacyjnych kurortów, odkryłam prawdę, której bez skutku poszukuje wielu dziennikarzy: jak pisać, by twoje słowa zapadły w ludzką pamięć. Używajmy życia! W końcu są wakacje. A wyrzuty sumienia? Nauka rozgrzesza ze wszystkich słabości.
In vino veritas Dobrodziejstwa płynące z picia czerwonego wina to sztandarowy przykład na tłumaczenie naszych słabości. Z lubością zaczytujemy się w doniesieniach, jak to picie tego alkoholu cudownie działa na nasz układ krążenia (ze wstrętem zresztą odrzucając wszystkie ostrzeżenia dotyczące wątroby).
Niższą zachorowalność na chorobę wieńcową wśród Francuzów, którzy – jak wiadomo – spożywają duże ilości czerwonego wina, nazwano wręcz „francuskim paradoksem”. Dziś wiadomo, że ów paradoks wynika z substancji zawartej w skórkach winogron.
Ogranicza ona czynność płytek krwi i hamuje w naszym organizmie produkcję substancji zwanej endoteliną, która powoduje skurcz naczyń krwionośnych. Rzeczywiście, naukowcy twierdzą, że spożywanie ok. 250 mililitrów czerwonego wina dziennie może uchronić przed chorobą wieńcową.
Co zaś z tymi, którzy dowiedzieli się o tym za późno? Według badań naukowców z Uniwersytetu Josepha Fouriera w Grenoble nigdy nie jest za późno. Przez cztery lata badali oni 353 pacjentów po zawale serca. – W przypadku mężczyzn powyżej 40. roku życia, którzy pili dwa kieliszki czerwonego wina dziennie, ryzyko ponownego zawału było mniejsze o połowę w porównaniu z pacjentami niepijącymi – podsumował obserwacje prowadzący badania Michel de Lorgeril.
Czerwone wino w laboratoriach badaczy wykazało wiele innych cudownych właściwości. Jak donoszą specjaliści z Northeastern Ohio Universities Colleges of Medicine, resveratrol – związek występujący w czerwonym winie (w tym wypadku do użytku zewnętrznego) – może hamować rozwój wirusa opryszczki. Według innych badań (American College of Gastroenterology) u osób, które wypijają szklankę wina w ciągu tygodnia, obniża się ryzyko wystąpienia polipów jelita grubego, które mogą się przekształcić w złośliwe nowotwory.
I co? Od razu lepiej. Butelka Cabernet Sauvignon nie jawi się już jako dowód hedonizmu. To... po prostu lekarstwo.
więcej>>>
Masz ochotę napić się piwa, zjeść czekoladę, spać do południa? Nienawidzisz gimnastyki, za to kochasz pizzę? Pomogę ci
UWAGA! TEN ARTYKUŁ PRZEKAZUJE TREŚCI WYSOCE NIEPEDAGOGICZNE! DO CZYTANIA PO GODZ. 22
Siedzący obok facet otwierał drugą butelkę wina, a jego narzeczona od dziesięciu minut nerwowo ciągnęła go za rękaw: - Kochanie, może wystarczy? – przekonywała rozpaczliwym szeptem. – To ci na pewno zaszkodzi.– Chcesz, żebym umarł na zawał? – rzucił w jej kierunku o kilkanaście decybeli za głośno. – Wino jest dobre na serce! – podzielił się z kelnerem swoją wiedzą. – W gazecie pisali.
W ten oto sposób, siedząc w kawiarnianym ogródku w jednym z wakacyjnych kurortów, odkryłam prawdę, której bez skutku poszukuje wielu dziennikarzy: jak pisać, by twoje słowa zapadły w ludzką pamięć. Używajmy życia! W końcu są wakacje. A wyrzuty sumienia? Nauka rozgrzesza ze wszystkich słabości.
In vino veritas Dobrodziejstwa płynące z picia czerwonego wina to sztandarowy przykład na tłumaczenie naszych słabości. Z lubością zaczytujemy się w doniesieniach, jak to picie tego alkoholu cudownie działa na nasz układ krążenia (ze wstrętem zresztą odrzucając wszystkie ostrzeżenia dotyczące wątroby).
Niższą zachorowalność na chorobę wieńcową wśród Francuzów, którzy – jak wiadomo – spożywają duże ilości czerwonego wina, nazwano wręcz „francuskim paradoksem”. Dziś wiadomo, że ów paradoks wynika z substancji zawartej w skórkach winogron.
Ogranicza ona czynność płytek krwi i hamuje w naszym organizmie produkcję substancji zwanej endoteliną, która powoduje skurcz naczyń krwionośnych. Rzeczywiście, naukowcy twierdzą, że spożywanie ok. 250 mililitrów czerwonego wina dziennie może uchronić przed chorobą wieńcową.
Co zaś z tymi, którzy dowiedzieli się o tym za późno? Według badań naukowców z Uniwersytetu Josepha Fouriera w Grenoble nigdy nie jest za późno. Przez cztery lata badali oni 353 pacjentów po zawale serca. – W przypadku mężczyzn powyżej 40. roku życia, którzy pili dwa kieliszki czerwonego wina dziennie, ryzyko ponownego zawału było mniejsze o połowę w porównaniu z pacjentami niepijącymi – podsumował obserwacje prowadzący badania Michel de Lorgeril.
Czerwone wino w laboratoriach badaczy wykazało wiele innych cudownych właściwości. Jak donoszą specjaliści z Northeastern Ohio Universities Colleges of Medicine, resveratrol – związek występujący w czerwonym winie (w tym wypadku do użytku zewnętrznego) – może hamować rozwój wirusa opryszczki. Według innych badań (American College of Gastroenterology) u osób, które wypijają szklankę wina w ciągu tygodnia, obniża się ryzyko wystąpienia polipów jelita grubego, które mogą się przekształcić w złośliwe nowotwory.
I co? Od razu lepiej. Butelka Cabernet Sauvignon nie jawi się już jako dowód hedonizmu. To... po prostu lekarstwo.
więcej>>>
0 komentarze:
Prześlij komentarz